Zgodzić się czy nie-mówiłam sobie w myślach.
Zawsze kiedy rozmawiałam z jakimkolwiek chłopakiem/mężczyzną za wszelką cenę, chciałam uniknąć właśnie takich sytuacji jak ta w ,której właśnie w tym momencie się znalazłam.
Sama nie wiem,dlaczego tak postępuję.
Nie potrafię zaufać ludziom,nie jestem stworzona do kontaktów z nimi,uciekam od tłumów najdalej jak tylko mogę.Najłatwiej wykorzystać tego, kto ufa.
Bo dobre serce jest ślepe na ludzkie wady.Nie chcę aby do tego doszło,nie chcę aby mnie wykorzystano..po raz kolejny.
Mam też te cholerne pięćdziesiąt twarzy,mam niezliczoną ilość odmiennych osobowości,które ciężko jest mi zaakceptować i radzić sobie z nimi.
Nie wiem, czy dobrze,że je posiadam,nie wiem też ,czy mam się czuć przez to w jakiś sposób wyróżniona.
Do każdej sytuacji mam inną ,,twarz''.
Z jednej strony jest mi z tym na rękę,bo poradzę sobie w każdej trudnej okoliczności,a z drugiej cały czas się z tym męczę,bo nie wiem już kim jestem.
Z zewnątrz mogę wydawać się spokojna,kiedy w międzyczasie od wewnątrz szarpie mną milion różnych uczuć,które perfidnie próbują rozerwać mnie na małe kawałeczki.
Mogę kłamać w żywe oczy i nikt się nawet nie zorientuję,że to robię.
Nie rozumiem siebie,nie rozumiem tego co robię.
***
-Ja..nie jestem pewna..wiesz..ja..-zaczęłam się jąkać,próbując wywinąć się z zaistniałej sytuacji.
-Nie chcesz,prawda?-wtrącił,zrezygnowanym głosem.

-Ale co?-odpowiedziałam,delikatnie marszcząc czoło.
-Odpychasz od siebie ludzi..zawsze taka jesteś?-powiedział,podpierając się łokciem o drewniany stół,mrużąc przy tym lekko oczy.
-Nie..to ci się tylko wydaję-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie.Popatrz na mnie.-przybliżył swój palec do mojego podbródka i skierował moją głowę w swoją stronę.
-Nie możesz tego robić,a wiesz dlaczego?-kontynuował.
Pokiwałam głową na znak,że nie mam pojęcia.
-Ponieważ,takim zachowaniem możesz stracić najbliższe ci osoby,a w najgorszym przypadku
zostaniesz sama jak palec i wtedy wątpię,aby ktoś chciał ci pomóc,jeśli zajdzie taka potrzeba.
Kiedy to mówił ..czułam jakby prześwietlał mnie na wylot.
Jakby wiedział co czuję...to było dziwne.
-Skąd to możesz wiedzieć?!-wtrąciłam unosząc głos.
-Selenko..spokojnie,nie ważne skąd,po prostu to wiem.
Powiedział ,,Selenko'' ,w jego ustach brzmiało to tak miło,czule i ciepło.
W dodatku martwi się o mnie,chyba mogłabym mu zaufać,chociaż odrobinkę.
-Okay?-zapytał.
-Okay,przepraszam.-odparłam.
Michael przysunął się do mnie,objął i przytulił.
Czułam gorąco bijące z jego ciała i męskie perfumy o miłym zapachu,pieszczące moje wrażliwe nozdrza.
Nigdy nie byłam bardziej spokojna,jak wtedy w jego ramionach.
Po kilku minutach odsunął się,poklepał mnie delikatnie po plecach i wstał.

-Ok,cze..czekaj!-zawołałam i wstałam gwałtownie.
-Hmm?-zatrzymał się i odwrócił.
Wzięłam wielki oddech i powiedziałam..
-Co do tego spotkania,t..to.. zgadzam się,jak najbardziej.-dodałam,odgarniając włosy za ucho.
Michael skinął głową i uśmiechnął się szeroko.
-Ciesze się.-odparł.
-Ja też..-uśmiechnęłam się leciutko i patrzyłam jak odchodzi.
Było gdzieś koło dwudziestej wieczorem,kiedy siedzieliśmy w kółku ,na kłodach,przy ciepłym ognisku,zajadając kiełbaski i inne smakowite rzeczy.
Miła atmosfera,cisza,spokój-czyli to co najbardziej kocham.
Nawet Annie miała lepszy humor,uśmiechała się i bawiła ze swoimi koleżankami.
W pewnym momencie,podbiegła do mnie,uwiesiła na szyi i mocno ścisnęła.
-Hehe heej,uważaj bo mnie udusisz.-zażartowałam,śmiejąc się.
Dziewczynka odwzajemniła tym samym.
-Kocham Cię Sielena- powiedziała,nie przestając mnie przytulać.
To było takie słodziutkie,przykro mi było patrzeć na nią każdego dnia i myśleć o tym,że już
-Ja ciebie też skarbie,ja ciebie tez bardzo kocham.-odpowiedziałam,głaszcząc ją po pleckach i całując w główkę.
Minęło jakieś dziesięć minut,zza pleców usłyszałam głos,wołający w naszą stronę.
To był Michael,maszerował z dużą ilością kartek,gitarą akustyczną i oczywiście rogalikiem na twarzy.
-Mam coś dla was!
Rozdał każdemu po jednej kartce.

W nagłówku kartki znajdował się napis ,,Earth Song''.
-O nie.-powiedziałam do siebie po cichu.
-Coś nie tak Sel?-zapytał i uśmiechnął się.
-Nie.Wszystko w porządku.-mrugnęłam.
-Tak więc,będziemy śpiewać.-oznajmił.-znacie tę piosenkę?
-Taaak.-odpowiedziały, chórem dzieci.
-Okay,świetnie,ja zaczynam.
Mike usiadł na jedną z kłód,leżącą na przeciwko mojej ,po drugiej stronie ogniska,wziął gitarę,ułożył na niej w odpowiedni sposób palce i zaczął grać.
~~
What about sunrise
What about rain
What about all the things
That you said we were to gain...
What about killing fields
Is there a time
What about all the things
That you said was yours and mine...
Did you ever stop to notice
All the blood we've shed before
Did you ever stop to notice
This crying Earth this weeping shores?
~~
Jego głos..i to w jaki sposób śpiewał ..tak prawdziwie,szczerze i z uczuciem.To było wzruszające.
Podczas gdy Mike kończył śpiewać pierwszą zwrotkę,wszystkie sierotki zaczęły chórkiem..oprócz mnie.
~~
Aaaaaaaaah Aaaaaaaaah
Uuuuuuuuuuuh Uuuuuuuuuuuh
Naciągnęłam rękaw swojego białego sweterka na usta i zaczęłam brechtać po cichu ..tak aby nikt nie zauważył,ponieważ brzmieli oni, jak stado małych wyjących wilczków,wołających o pomoc.
Wyglądało to na tyle uroczo,że banan nie schodził mi z twarzy..do czasu gdy usłyszałam..
-Teraz Ty Selena- zawołał Mike.
-Cholera..-wymamrotałam,ale ..ja nie znam tej piosenki..-odparłam.
Na wieść o tym,że mam śpiewać ..zrobiłam wielkie oczy i już chciałam się wycofywać, kiedy powiedział..
-Spokojnie,pomożemy Ci,zaczynaj-zapewnił i poruszał śmiesznie brwiami.
Mimo tego,że widziałam i słyszałam tą melodie oraz słowa pierwszy raz w życiu,to zaśpiewałam ją,oczywiście z drobnymi komplikacjami,ale zrobiłam to.
~~
What have we done to the world
Look what we've done
What about all the peace
That you pledge your only son.
[...]
***
Około dwudziestej drugiej byliśmy gotowi do wyjazdu.
Kierowca,który miał zawieść nas do domu,spakował wszystkie nasze rzeczy do bagażnika.
Podczas,gdy dzieci bawiły się z Michaelem w pokoju ,,zabaw'' oraz zajadały się batonikami umieszczonymi za szklaną ladą,ja oparłam się o samochód i czekałam,aż skończą.
Zostało jeszcze piętnaście minut,więc pozwoliłam im jeszcze troszkę poszaleć.
W pewnym momencie,poczułam wibracje w środku mojej czarnej torebki,zaczęłam gwałtownie szukać telefonu,kiedy natknęłam się na paczkę papierosów.
Wyjęłam je..po czym zorientowałam się,że muszę odebrać telefon.
-Ha..halo?-zapytałam,patrząc ukradkiem na fajki,które trzymałam w drugiej dłoni.
-No hejka,mówi Grace.Kiedy będziesz?-zapytała.
-Aa no tak..hmm -podrapałam się po głowie..pewnie za kilka godzin..zanim się zabierzemy,to trochę nam zejdzie.
-Aha,oki..-odparła.
-A dlaczego pytasz?-zapytałam z zaciekawieniem.
-Nie,nie ..tak tylko ,czekam na Ciebie ...papa-powiedziała,wysyłając całuski.
-Pa.
Dziwne-pomyślałam..co ona znowu knuje..
Z przyzwyczajenia otworzyłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego..dość mocno się zaciągając.
Po jednym machu,wróciły do mnie, nie miłe wspomnienia..
Nocne dyskoteki,złe towarzystwo,narkotyki,alkohol,policja..i
obrzydliwe rzeczy,które wiele, wiele razy udało mi się
zobaczyć..m.in..se*s w łazience z nieznajomym pod wpływem środków odużających,substancji psychotropowych oraz tego typu rzeczy.. do ,których chętnie dołączały moje
koleżanki,zachowujące się przy tym,jak tanie dzi*ki.Najgorsze w tym wszystkim było to,że im ulegałam,bo byłam sama,a one działały we trzy.
Zapatrzona w jedno miejsce,rozmyślałam nad swoją przeszłością,kiedy z nie dużej odległości usłyszałam stukot butów..
Wystraszona tym,że ktoś może zobaczyć mnie stojącą z zapalonym papierosem,była nie do wyobrażenia i jeszcze gdyby zobaczył to Michael..
Błyskawicznie zgasiłam go i szybkim ruchem rzuciłam go, jak najdalej ode mnie.
Selena!-usłyszałam ten sam łagodny głos,który dotarł do moich uszu,za pierwszym razem.
Spanikowałam..jeśli..poczuje on przykry zapach z moich ust..będzie po mnie.
Wdech,wydech,wdech,wydech powtarzałam tą czynność jeszcze kilka razy...
Spokojnie..tylko spokojnie-mówił głos w mojej głowie.
Nie no nie mogę..cholera,akurat teraz musiałam go zapalić.
Dobra cii ..mówiłam do siebie,jak jakaś wariatka.
Kiedy Michael,był coraz bliżej ..wzięłam wielki wdech i postanowiłam,że wstrzymam oddech na tak długo jak tylko będzie trzeba.
-Selena,czemu do nas nie..-zaczął,kiedy zorientował się ..po moim śmiesznym grymasie na twarzy,że coś jest nie tak.
-Co ci jest..-zapytał,chichocząc.
Nie no,nie wytrzymam-pomyślałam.-zaczęłam dyszeć,próbując wyregulować oddech.
-O boże,wszystko w porządku?-zapytał,podchodząc do mnie bliżej,chwytając oba dłońmi,za moje ramiona.
-Taa,wszystko okay,byłam ciekawa ile wytrzymam bez oddychania,więc.. zrobiłam sobie taki mały ...teścik?-zmyśliłam.-po czym uświadomiłam sobie,jak głupio musiało to brzmieć.
-Ej..czekaj,czujesz to samo co ja?-zapytał,po czym zaczął ,,niuchać''.
-Eee ale,że co?-zagryzłam wargę ze zdenerwowania i czekałam na reakcję,mając nadzieję,że się nie
Mężczyzna błądził oczami,,,niuchając'' nosem dookoła mnie..

-Paliłaś?-zapytał,wiedząc,że to ja jestem sprawcą ..tego śmierdzącego powietrza wokół nas.
-Cooo?że jaa?Pfff..Nieeee- odparłam ze sztucznym uśmiechem..
-Nie kłam,-wziął głęboki oddech i powiedział..
no widzę,że nie pozostaje mi nic innego, jak cię ukarać.-wyszczerzył zęby,śmiesznie poruszając głową.
-To znaczy?..mam się bać?-podniosłam brwi do góry i otworzyłam szeroko oczy.
-Hmm..Nie..ale myślę,że wystarczającą choć odrobinę nietypową karą dla Ciebie będzie,jak podasz mi swój numer i adres zamieszkania,a ja to wykorzystam.. i będę dzwonił do Ciebie o każdej porze dnia i nocy,nękał i prześladował
Przez chwilę patrzyłam na Michaela jak na jakieś ,,ufo'' po czym wybuchnęłam głośnym śmiechem,nie mogąc przestać go powstrzymać.
-Co cię tak śmieszy?-dodał,brechtając.
-Nie nic..haha- kontynuowałam mój zanoszący się coraz bardziej śmiech..w miedzy czasie,kiedy szukałam,w swojej torebce długopisu oraz notatnika.
Wyjęłam go,zapisałam w nim swój numer i aktualny adres zamieszkania..po czym wyrwałam kartkę i dałam ją Michaelowi,dodając:
Proszę,tu masz wszystko napisane..wpadaj, kiedy tylko chcesz.-odparłam,już w pełni opanowując swój chichot.
-Okay.-odparł.-czekaj na telefon.
Mężczyzna rozłożył swoje długie ręce,podszedł bliżej mnie i mocno przytulił.
-Zapraszam ponownie,moje drzwi dla was są zawsze otwarte.-dodał,nie wypuszczając mnie, ze swoich ramion.
***
Po powrocie z Neverlandu,ułożyłam wszystkie sierotki do snu,z pomocą innych opiekunek,które miały wtedy nocną zmianę.
Siedziałam przy łóżku Annie,czytając jej ulubioną bajkę o Minnie.
-Sielenaaa- zaczęła.
-Tak?-popatrzałam na małą.
-Kocham go,jeśt siupel.-odparła nieśmiało.
-Ale,kogo?o kim mówisz, kochanie?-zapytałam.
-Majkuula- dodała,śmiesznie wypowiadając jego imię.
Uśmiechnęłam się do dziewczynki i pogłaskałam po policzku.
-On ciebie tez..on wszystkich was kocha-zapewniłam.-a teraz śpij już-dodałam i otuliłam ją różową kołderką.
Kiedy wychodziłam z sierocińca zaczepiła mnie Margaret,była niezmiernie ciekawa,jak spędziliśmy cały dzień z Jacksonem.
-Seli,czekaj..jak było?-zapytała,otwierając szeroko oczy i nerwowo bawiąc się dłońmi.
-Super.-odparłam.
-I tyle?-zrobiła kwaśną minę.
-Patrz,która godzina Margo.-(często zwracałam się tak do niej, zdrabniając jej imię).-innym razem,jestem zmęczona,spotkamy się gdzieś i wtedy pogadamy.Ok?-dodałam.
-Ohh no dobra,dobra-wymamrotała ze smutkiem.-wyśpij się.
Pomachałam kobiecie na pożegnanie,powoli się oddalając.
***
Spojrzałam na zegarek w telefonie,było już grubo po drugiej w nocy.
Byłam co raz bliżej swojego domu,więc sięgnęłam do torebki po klucze ,a kiedy już stałam przy samych drzwiach, włożyłam je w zamek i przekręciłam dwa razy,w lewą stronę.
Pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi ,jednocześnie wchodząc po cichu do środka.
W każdym pomieszczeniu było ciemno,więc zapaliłam światło w salonie,po tym co zobaczyłam..stwierdziłam,że to był zły pomysł.

-O mój boże!-krzyknęłam-zrzucając walizkę na ziemię,zakrywając oczy dłońmi i odwracając się w stronę ściany,jak mała 5 letnia dziewczynka,która przed chwila nakryła swoich rodziców przed jakąś
zbrodnią.
Grace wystraszyła się i okryła bluzką górną część ciała,a Martin w międzyczasie wyskoczył z łóżka, jak poparzony i w pośpiechu wskoczył w swoje spodnie.
-Ty już?-zapytała Grace.
-Taa,następnym razem wyślij mi sms-a co?-odwróciłam się do nich i opuściłam ręce z twarzy.
musieliście akurat tutaj..no wiecie ..ten teges..? będę miała przez was koszmary.-zażartowałam.
Kochankowie popatrzeli na siebie i spuścili wzrok na podłogę z zawstydzenia.
-Ale spoko,nic się nie stało-próbowałam naprawić niezręczną sytuację.-Niczego nie widziałam..stało się coś?bo ja nic nie wiem..-dodałam,robiąc śmieszną minę,po czym zabrałam swoje rzeczy i weszłam do góry po schodach,wchodząc prosto do swojego pokoju.
Kiedy zniknęłam za drzwiami,zatrzaskując je za sobą..zakochani ponownie spojrzeli na siebie i zaczęli śmiać się z tego, co wydarzyło się jeszcze kilka sekund temu.
Po wyczerpującym dla mnie dniu..poszłam do łazienki ..wykąpałam się i przebrałam w pidżamę,następnie wróciłam do swojego pokoju i położyłam się spać.
***
Ranek:
Bardzo dobrze mi się spało,duże,miękkie,wygodne łóżko,aż szkoda wstawać.
Miałam ochotę przeleżeć w nim cały dzień.
-Selena..wstawaj.-usłyszałam szept nad moim uchem,więc z przyzwyczajenia uderzyłam poduszką w źródło głosu.
-Ej!Wstawaj,powtarzam ostatni raz.-szept stał się bardziej stanowczy.
-Idź se-wymamrotałam.-mając pewność,że to Grace.
Głos ucichł,w pewnej chwili pomyślałam ,że to był sen,więc spałam dalej.
To zmieniło się w momencie,gdy dostałam mocnego,powtarzam mocnego klapsa w tyłek.
-Ouuch!-krzyknęłam z bólu i podskoczyłam na łóżku stając na dwie nogi.
- Grace!oszala..-chciałam dokończyć,ale moim oczom ukazał się Michael.
Jak zwykle z rogalem od ucha, do ucha.
Miałam stu procentową pewność,że to Grace próbuje mnie obudzić,a tu taka niespodzianka..
Michael Jackson..w moim domu...no tego jeszcze nie grali.
-Więc tylko w taki sposób można wyciągnąć Cię z łóżka.-zaczął z założonymi rękami.
Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem z góry do dołu.
-Ładnie wyglądasz-przyznał wskazując palcem na moją koszule nocną.
Spojrzałam w dół i szybkim ruchem sięgnęłam po czarny,satynowy szlafrok wiszący na wewnętrznej stronie moich drzwi.
-Co ty..tu robisz?-zapytałam zaspanym głosem,odgarniając włosy z twarzy.
-Z tego co pamiętam,to wczoraj powiedziałaś mi,że mogę wpadać do Ciebie kiedy chcę,więc jestem.-odparł rozkładając ręce.
-O boże..jesteś niemożliwy-wymruczałam i parsknęłam śmiechem.
Hej!
Ta notka nie jest zbyt długa,ale za to mam nadzieję,że FAJNA ;)
Myślę,że wam się spodoba.
Napiszcie mi co sądzicie o tym rozdziale.
Tylko proszę was..powstrzymajcie się od wytykania mi błędów..xD
bo się załamię.xd
Do następnego ! Pa ! :*