Nie znałam jej,nie chciałam jej poznać.
Dlaczego?
Ponieważ sądziłam,że jest oziębłą,fałszywą małpą.
Jej wredny wyraz twarzy odpychał ją ode mnie tak samo jak zachowanie.
kiedy czytałam jakiekolwiek informacje na jej temat,coraz bardziej miałam jej dość i małymi krokami stawała się moim wrogiem.
Ludzie pisali,że oszukała Michaela i ,że nie kochała go ani trochę.
Pojawiały się również komentarze związane z ich małżeństwem,podobno całe to przedstawienie było tylko jednym wielkim kłamstwem i układem aby brukowce odczepili się od Mika i nie oskarżali go o molestowanie małych chłopców.

Z czasem wyrabiałam sobie jeszcze bardziej złe zdanie o Lisie mówiłam ,że:
- Jest z Mikiem dla kasy(mimo to,że dostała spadek po Elvisie)ale czasami ludziom bogatym to nie wystarczy i są tak zachłanni,że pragną mieć więcej,więcej i jeszcze więcej,tak wtedy to sobie tłumaczyłam.

-Często też wydawało mi się,że ona była Mikiem tylko dla sławy,żeby się jakoś wybić i czerpać z tego korzyści.
*I ZA TE SŁOWA BARDZO PRZEPRASZAM.
WIEM,ŻE NIE POWINNAM OCENIAĆ CZŁOWIEKA PO WYGLĄDZIE..JEST MI TERAZ Z TEGO POWODU PRZYKRO I JEST MI TEŻ BARDZO WSTYD ZA TO WSZYSTKO.
NIEKTÓRZY MOGLI SIĘ OBURZYĆ PRZEZ TO CO NAPISAŁAM.
ZACHOWAŁAM SIĘ WTEDY JAK DZIECKO KIEDY TO MÓWIŁAM/PISAŁAM.
LUDZIE POPEŁNIAJĄ BŁĘDY ..JA RÓWNIEŻ ..I DZIĘKI KOMENTARZU OD ,,KOBIETY W LUSTRZE'' DOTARŁO DO MNIE,ŻE TO CO TU NAPISAŁAM JEST OKROPNE.
NIE MAM JEJ ZA ZŁE ZA TEN KOMENTARZ,TE SŁOWA W JAKIMŚ STOPNIU MNĄ POTRZĄSNĘŁY I ZAUWAŻYŁAM SWÓJ BŁĄD,KTÓREGO JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE POPEŁNIĘ.
,,Kiedy słyszysz to samo kłamstwo kilka razy,z czasem zaczynasz w nie wierzyć''-MJ
Niedawno poznałam pewną dziewczynę,wielką fankę Michaela Jacksona.
Na początku naszej znajomości Basia tzn,,Pani Jackson'' zadała mi kilka pytań i dwa zapamiętałam najlepiej.Brzmiały one mniej więcej tak:
Pani Jackson:Co sądzisz o związku Lisy Marie Presley i Michaela Jacksona?
Ja:Myślę,że Lisa była z Michaelem tylko dla sławy..
chociaż nie jestem tego pewna bo może faktycznie go kochała..i była z nim z szczerej miłości.
Michael rzadko wypowiadał się na temat swoich związków.
Nie wiem dokładnie co było między nimi..oni wiedzą to najlepiej...i niech tak zostanie ..Mike bardzo cenił sobie prywatność ..a ja to szanuję i doskonale rozumiem.
Pani Jackson:Chciałabym się dowiedzieć dlaczego twierdzisz,że Lisa nie kochała Michaela?
Ja: Wiesz,nie mogę tak do końca stwierdzić tego,że Lisa faktycznie nie kochała Michaela.
Ale z początku wydawała mi się taka..obojętna ..
na pewno widziałaś występ Michaela na MTV Awards 1995
pokazali ją w pewnym momencie w kamerze..i nie cieszyła się z tego,że Mike jest na scenie.
Były też plotki,że ona go zostawiła bo nie mogli mieć dzieci..itd..
Słyszałam też o takiej plotce,że próbowała zaszkodzić Michaelowi w trasie ..nie chciała aby wyjechał..itp..
Czy tak robi kobieta która kocha męża?
Ale w każdy razie to tylko plotki...
Naprawdę nie jestem w stanie ci napisać dużo o niej i jej miłości ,uczuciu jakim darzyła Michaela,ponieważ nie wgłębiałam się za bardzo na ich temat.

Byłam wrogo nastawiona do Lisy Marie Presley dopóki Pani Jackson nie wysłała mi jednego wywiadu,w którym Kobieta odpowiadała na wszelkie pytania dotyczące jej życia jak i związku z Michaelem.
Poszczególne fragmenty bardzo mnie poruszyły i właśnie po nich zmieniłam zdanie do tej kobiety.
LMP: Tak. I ja nie wiem, dlaczego. Naprawdę nie rozumiem tego. Jednak tak, ostatnie półtora roku spędziłam na poszukiwaniu tej jasności, bo w pewnym momencie odepchnęłam to od siebie i żyłam po prostu swoim życiem, a później to się wydarzyło i jak przypływ, wszystko wróciło z powrotem.
O: Gdzie byłaś, kiedy usłyszałaś o tym, gdzie byłaś?
LMP: Byłam w Anglii i nie wiem dlaczego, ale to był dziwny dzień w moim życiu. Cały dzień płakałam.
O: Z jakiego powodu?
LMP: Nie wiem, zazwyczaj tego nie robię. Próbowałam pracować, później przyszłam do domu, przygotowałam posiłek i dosłownie zalałam mój obiad łzami, chciałam iść na górę, pójść na górę i obejrzeć cokolwiek bezmyślnie w TV i przestać płakać. Spojrzałam na mojego męża i powiedziałam 'Nie wiem, co się ze mną dzieje, nie mogę przestać płakać", a godzinę później przyszła wiadomość i dowiedziałam się.
O: Dowiedziałaś się, kto ci powiedział?
LMP: To był mój przyjaciel, który tylko... Właściwie, dostałam od niego sms, "Dobrze się czujesz? Dobrze się czujesz? Coś się wydarzyło". Właściwie, pierwszy sms od Johna Travolty brzmiał "Z tobą wszystko w porządku?" A ja odpowiedziałam "Co się stało? Co się właściwie wydarzyło?" To było wciąż niejasne, wiesz.
O: A twoja reakcja, twoja pierwsza reakcja?
LMP: Prawdziwy, niewyobrażalny szok. Nawet nie łzy, po prostu nokaut, byłam porządnie znokautowana.
25 czerwiec 2009 roku: Reporter wiadomości: "Dziś po południu Michael Jackson doznał prawdopodobnie ataku serca. Został przewieziony do centrum medycznego UCLA". Ludzie na całym świecie zastygli przed ekranami telewizorów śledząc rozwój wydarzeń w Los Angeles. Późnym popołudniem wszystko było jasne.
Reporter wiadomości: "Michael Jackson, legendarna gwiazda popu, znamy milionom fanów na świecie, nie żyje". Oprah: Ponad rok później przyjechałam do Anglii, porozmawiać z Lisą Marie Presley o ich związku i jego śmierci.
[koniec filmu]
O: Dzień po śmierci Michaela zamieściłaś bardzo emocjonalny wpis na swoim blogu. Co cię do tego skłoniło?
LMP: Myślę, że byłam po prostu zbyt roztrzęsiona, żeby zasnąć i zalewałam się łzami. Myślałam, nie wiem, nagle wszystko stało się jasne i zdałam sobie sprawę, że cała ta gorycz, o której myślałam, że jest, wiesz, obojętność, tego już nie było. Wszystko po prostu zniknęło... Nie wiem to było takie zwariowane. Nie wiem nawet, jak wyjaśnić to wszystko, co się wydarzyło, to dlatego czekałam cały rok, żeby o tym powiedzieć. Bo było tak wiele stadiów tego stanu -
O: Pozwól, że pomogę ci w tym, pozwól, że przeczytam fragment tego, co napisałaś tego dnia, po śmierci Michaela. Napisałaś "Osoba, której nie udało mi się pomóc jest właśnie transportowana do biura koronera w LA w celu autopsji.Całą moja obojętność i odcięcie, nad których osiągnięciem tak ciężko pracowałam przez te lata trafił szlag i w tej chwili jestem wypatroszona." Wypatroszona. Myślę, że to był ciekawy dobór słów, to oznacza, że jest tylko pustka prawda...
LMP: Mhmm.
O: Czy czułaś, że zawiodłaś, nie pomogłaś mu?
LMP: Tak.
O: Dobrze, w maju 1994 roku, kiedy się pobraliście, czy przez ten czas, w trakcie którego byliście małżeństwem, podejrzewałaś, że ma problemy z lekami?
LMP: Szczerze, naprawdę nie podejrzewałam i nie dostrzegałam niczego, dopiero przed wniesieniem sprawy o rozwód. Było wprawdzie zdarzenie, incydent, kiedy stracił przytomność i został odwieziony do szpitala.
O: To było w czasie występu dla HBO?
LMP: Tak, to było wtedy, gdy miał wystąpić, przypuszczalnie był w trakcie prób.
O: Tak, występ dla HBO.
LMP: Wszyscy zlecieli się do szpitala. I nikt nie wiedział, co się dzieje, bo każdego dnia były inne informacje. Nie mogłam się dowiedzieć, co się stało. Odwodnienie, niskie ciśnienie krwi, wyczerpanie, infekcja wirusowa, nie mogłam naprawdę uzyskać konkretnej odpowiedzi na pytanie, co się z nim dzieje. Myślę, że my wszyscy krążyliśmy trochę po omacku. Na tę chwilę myślę, że naprawdę miałam różne wskazówki, sądziłam, że to miało miejsce.
O: Myślałaś, że to było skutkiem zażycia jakichś leków?
LMP: Tak, tak. Był czas, kiedy odbierałam go z lekarskich gabinetów i nie można było się z nim porozumieć. Patrząc teraz wstecz, były pewne zachowania. Myślałam że, że to było z powodu zastrzyków, bo były bardzo bolesne, a on potrzebował pewnych środków, potrzebował tego...
O: Potrzebował tego, po co?
LMP: Zastrzyków, albo innych środków dermatologicznych...
O: To było związane z chorobą jego skóry?
LMP: Ze skórą, on potrzebował różnych środków.
O: Czy to było małżeństwo, w którym o wielu sprawach się nie mówiło, nie rozmawiało, czy miałaś takie poczucie bliskości i więzi z nim, że mogłaś zapytać go o wszystko?
LMP: Mogę ci szczerze powiedzieć, że to było normalne małżeństwo, pod każdym względem i mówiliśmy o wszystkim. Jeśli w środku nocy budził się i potrzebował czegoś, budził mnie i mówił mi, budził mnie, gdy chciał porozmawiać... jeśli były problemy...
O: Czy on miał kłopoty z zasypianiem?
LMP: Tak, on był jak mały chochlik. Zwykłam mówić mu, że jest chochlikiem biegającym w kółko po pokoju, bo było mu ciężko zasnąć. Wiele razy ja nie mogłam też spać, jeśli on nie spał. Słyszałam tylko jego mamrotanie. To było nieco pieszczotliwe, ale później nie zważałam na to. Tak, jednak ciężko mu było zasnąć.
O: Czy czułaś się w wielu momentach jak jego niania lub opiekunka?
LMP: Bardzo często. I bardzo mi się ta rola podobała, kochałam opiekować się nim. To była najlepsza rzecz w moim życiu, jedne z najlepszych chwil w moim życiu. Kiedy wszystko szło naprawdę dobrze, byliśmy razem, rozumieliśmy się, mieliśmy taki sam pogląd na ludzi i sprawy, które go dotyczyły, był ze mną, myślał tak jak ja, byliśmy jednością i mogłam opiekować się nim. Nie zważałam na to, o czym niektórzy spekulowali, kiedy byłam z nim, że chciałam zrobić karierę, czy próbowałam czegoś tam, to była totalna bzdura. Nigdy nie czułam się komfortowo będąc w centrum zainteresowania, naprawdę, nie lubię, kiedy uwaga skupia się na mnie. Lubiłam być przy nim, opiekować się nim. To był bardzo intensywny czas w moim życiu. To nie było byle co - to było prawdziwe, aż do odejścia.
O: Słyszałam, jak mówisz realizatorom, że życie z nim było dla ciebie pewnym rodzajem największej ekscytacji, tak, jak opisywałaś, a jednocześnie pewnym rodzajem najgorszej depresji.
LMP: Tak
O: Co było najgorsze?
LMP: Najgorsze było...wiesz, kiedy znów o nim mówię, teraz, z perspektywy czasu, staje się dla mnie jasne, że rozumiem go teraz lepiej niż kiedykolwiek. Tak więc kiedy mówię o nim, mogę mówić o nim z wyrozumiałością i wszystko jest teraz dobre. Z pewnych powodów, nie wiem, co się dzieje, kiedy ktoś odchodzi, dlaczego tak się dzieje, ale znów czuję tę całą miłość i zrozumienie dla niego. Nie wiem dlaczego musiałam przeżyć to wszystko, co się wydarzyło. To mnie rozstraja. Jednak najgorsze...
O: Bo byłaś zła na niego wcześniej? Byłaś zła na niego, kiedy skończyło się wasze małżeństwo?
LMP: Byłam zła, byłam bardzo zła. Byłam taka zła, bo czułam, że byliśmy podobni...byliśmy jednością. Później, w którymś momencie on mnie odepchnął.
O: Dlaczego wasze małżeństwo się skończyło?
LMP: Był bardzo ważny moment podczas naszego małżeństwa, kiedy on musiał podjąć decyzję, czy leki i wampiry, czy ja? I odepchnął mnie.
O: Wampiry?
LMP: W znaczeniu, ludzie, którzy są rodzajem pająków, krwiopijców...
O: Pasożyty? [Pochlebcy]
LMP: Pasożyty, tak
O: Więc widziałaś tych wszystkich ludzi wokół niego?
LMP: O Boże, tak. I to było...
O: Wielu ludzi mówiło o tym i wiele na ten temat pisano. Wydaje się, że on był otoczony ludźmi, którzy chcieli go wykorzystać. Czy tak było?
LMP: Jedna rzecz, która łączy Michaela z moim ojcem w tym temacie, to to, że oni mieli luksus kreowania takiej rzeczywistości wokół siebie, jaką chcieli tworzyć. Mogli otaczać się ludźmi, którzy robili wszystko zgodnie z ich wolą, jeśli nie podporządkowywali się, byli odprawiani.
O: To bycie prawdziwym Bogiem w swoim własnym świecie.
LMP: Prawda. I to jest coś, czego doświadczyłam - miałam zbyt wiele takich przeżyć z...
O: Przeżyć z twoim ojcem?
LMP: Z obydwu stron, wiedziałam, dokąd to może doprowadzić i to...
O: Czyli, albo po mojemu, albo jesteście wolni.
LMP: Właśnie! Michael nie był złym człowiekiem, tak po prostu funkcjonował - nie znał innego sposobu. To nie było to - odbierałam to bardzo osobiście. Czułam się, jakbym była do stałej dyspozycji. To samo było z moim ojcem, Czasami siedzę i myślę, był taki czas, kiedy byłam zła na otaczających go ludzi, dlaczego go nie powstrzymaliście, dlaczego nic nie zrobiliście? Cóż, bo gdybyście to zrobili, zostalibyście wyrzuceni. To bardzo proste. A on nic nie znaczył dla żadnego.
O: Więc on nie był takim typem człowieka - ani twój ojciec nie był - który chciał, żeby otaczający go ludzie mówili mu prawdę, chciał, żeby mówili mu to, co chciał usłyszeć.
LMP: Kiedy ta niezwykła rzeczywistość, życie w wieży z kości słoniowej, na podobieństwo Boga, miesza się z uzależnieniem, wtedy popadasz w tarapaty. Duże tarapaty.
O: Czy uderzyło ciebie podobieństwo pomiędzy życiem twojego ojca i życiem Michaela Jacksona? Twój ojciec i twój były mąż?
LMP: Tak. Szczerze mówiąc, to mnie skłoniło do odejścia. Ciągle próbuję zrozumieć, dlaczego musiałam przechodzić przez to dwa razy? To było dwoje niezwykłych ludzi, o których mówię z największym szacunkiem i miłością, mam ją dla obydwóch.
O: Twój ojciec i Michael.
LMP: Tak, których spotkał ten sam los. Co ze mną nie tak? Przeszłam przez to raz i to było bardzo bolesne i przeszłam przez to znowu. Wiesz, zupełnie tego nie rozumiem.
O: Myślę, że interesujący był twój wpis na blogu dzień po śmierci Michaela Jacksona, który zatytułowałaś "On wiedział". Co on wiedział?
LMP: Kiedy patrzyłam na materiał z karetką wyjeżdżającą z podjazdu jego domu, wróciłam myślami do tej rozmowy, jaką mieliśmy z nim w bibliotece, w Neverlandzie. Siedzieliśmy przy kominku, a on powiedział mi, że boi się, że skończy tak jak mój ojciec. Zawsze pytał mnie o to, kiedy on zmarł i jak to się stało i gdzie...
O: Michael cały czas pytał ciebie o twojego ojca?
LMP: Tak. I mówił "Czuję, że skończę w taki sam sposób".
O: Zapytałaś "dlaczego"?
LMP: Tak. To było coś w stylu "O czym ty mówisz? Nie rozumiem" i zakończyłam to przestawienie, ale ta sytuacja wciąż się powtarzała, to było ciągle takie samo.
O: Przede wszystkim, byłaś wtedy dużo młodsza. Ale jeśli spojrzysz wstecz na swoje małżeństwo z nim i kim ty byłaś w tym związku, czy nie sądzisz, że w dużej mierze nie chciałaś widzieć prawdy?
LMP: Prawdy odnośnie czego?
O: Prawdy o lekach.
LMP: Byłam taka naiwna, wiem, że trudno w to teraz uwierzyć.
O: Niełatwo w to uwierzyć, ale możemy zrozumieć ten stan umysłu, w jakim się znajdowałaś. Przede wszystkim, dorastałaś jako córka Elvisa Presleya, znałaś swój status, wiedziałaś, kim jesteś, nie było dla ciebie ekscytujące, że poślubiasz Michaela Jacksona. Nie tak, jak dla jakiejś fanki, której fanowanie zakończyło się małżeństwem z Michaelem Jacksonem, bo ty przywykłaś do sławy. Więc ty zakochałaś się w nim, bo...?
LMP: Dla niego samego. Bo on był niesamowitym, nieprawdopodobnie dynamicznym człowiekiem. Jeśli byłaś blisko niego i on chciał dawać - i pokazał ci, kim naprawdę był, jeśli on tego chciał, nieważne w jaki sposób, człowieku...Nigdy nie czułam się tak cudownie w moim życiu, nigdy. Nie kłamię, kiedy to mówię. Miał w sobie coś tak odurzającego, a kiedy otwierał się, kiedy był gotowy, żeby się z tobą dzielić, dać ci to, kiedy był sobą i pozwalał ci zobaczyć go takiego prawdziwego. Nie wiem czy byłam kiedykolwiek tak czymś upojona.
O: Mogę zrozumieć o czym mówisz, bo kiedy przeprowadzałam z nim pierwszy wywiad - pierwsze spotkanie z nim przed wywiadem w 1992 roku, to było tak, jakby on jaśniał i to jego światło padało na ciebie. Kiedy się otwierał i pozwalał,żeby to światło rozlewało się, po prostu chcesz być w jego promieniach.
LMP: Tak!
O: Chcesz być w jego promieniach, czuć je na sobie wszędzie, wiesz, byliśmy w całym Neverlandzie, jedliśmy cukierki i cudownie spędziliśmy czas, a mnie nie opuszczała myśl "O rany, jak ja bym chciała być twoim przyjacielem"
LMP: Tak. To było jak narkotyk. On był dla mnie jak narkotyk. Czułam, że właśnie z nim chcę być na zawsze, zawsze chciałam być jego częścią - czułam się tak cudownie. Nigdy nie czułam się tak z żadnym innym człowiekiem, z wyjątkiem jednego, mojego ojca.
O: To interesujące, bo dopiero co powiedziałaś, że miałaś dziewięć lat, kiedy twój ojciec umarł, nigdy nie znałaś wcześniej takiego uczucia, czyli w dużej mierze, to Michael przyniósł tobie z powrotem to uczucie, to światło padające na ciebie.
LMP: Tak.
O: Całą tę energię wniósł w twoje życie.
LMP: Tak!
O: Czy czułaś miłość Michaela na samym początku?
LMP: Tak, bardzo. Myślę, że nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jak bardzo - jak wiele to znaczyło, bo wiem, że dla niego to było niezwykłe. Wiem, że miał niewiele dziewczyn w swoim życiu, ale nie było to nic poważnego dla niego w tej sferze. On zakochał się we mnie, a ja zakochałam się w nim. To było bardzo prawdziwe.
O: Czy on musiał umrzeć, żebyś zrozumiała, że on ciebie kochał?
LMP: Myślę, że tak, smutne.
O: Czy to wtedy po raz pierwszy uświadomiłaś sobie i uwierzyłaś, że on naprawdę cię kochał, po jego śmierci?
LMP: Myślę, że tak. Szybką odpowiedzią będzie: tak. Kiedy byliśmy razem, byliśmy naprawdę zakochani, później mieliśmy trudne chwile, musiałam podjąć decyzję o odejściu, ponieważ widziałam te lekarstwa i przychodzących lekarzy, to mnie przestraszyło, wróciło do mnie to, co przeszłam z moim ojcem. Wtedy to się skończyło. Wróciliśmy do siebie znowu, spędziliśmy ponad cztery lata po rozwodzie razem, wracając do siebie i zrywając, rozmawiając o powrocie i rozstaniu. Aż w którymś momencie odepchnęłam to od siebie, bo nie było żadnych widoków na przyszłość, nie poruszałam się do przodu.
O: Więc ciągle go kochałaś, nawet kiedy go zostawiłaś?
LMP: Bardzo mocno. Opuściłam go, żeby stanąć mocno na nogach i iść...Próbowałam stanąć i powiedzieć: chodź ze mną, nie rób tego. To był głupi ruch, bo on nie zrobił tego. Wiesz, on był, on był uparty...Ja byłam uparta, on był uparty. Oboje tacy byliśmy, wiesz...
O: Nie podejmuj ryzyka, jeśli nie możesz doprowadzić sprawy do końca.
LMP: Prawda. Uczyniłam głupi ruch. I właściwie później, on i ja wciąż byliśmy ze sobą... Ja ciągle latałam z nim po całym świecie, przez lata podążałam za nim.
O: Kiedy ostatni raz rozmawiałaś z nim?
LMP: Spójna, dobra rozmowa była w 2005 roku. To była bardzo długa rozmowa. Byłam tak oddalona od niego i on to czuł i słyszał. I myślę, że to jedna z rzeczy, które mnie dobiły w końcowym rozrachunku, że tak bardzo się zdystansowałam, a on sprawdzał mnie, próbował przełamać barierę, dowiedzieć się, czy są we mnie jakieś uczucia do niego, a ja nie chciałam. Emocjonalnie byłam całkowicie zamknięta w tym momencie. Nie wiem nawet, co mną kierowało, żeby taką być, ale byłam. On pytał mnie, chciał mi powiedzieć, że miałam rację co do wielu ludzi, którzy go otaczali, że wszystko to, o czym rozmawialiśmy lata temu okazało się prawdą. Zapytał, czy nadal go kocham, przez chwilę o tym rozmawialiśmy i ja powiedziałam mu, że jest mi obojętny, nie spodobało mu się to słowo i rozpłakał się. Próbował dowiedzieć się, gdzie byłam i jak mogłam być taka obojętna. Na końcu naszej rozmowy powiedział mi, że czuł, iż ktoś próbuje go zabić, żeby zdobyć jego katalog i jego majątek. Naprawdę nie wiedziałam, co z tym zrobić.
*Po tym wywiadzie zrozumiałam,że ona jednak kochała Michaela tylko mam do niej troszkę żalu o to,że nie została przy nim wtedy gdy widziała,że jest z nim zle i spada powoli na samo dno tej dramatycznej historii z lekami.
Myślę,że Lisa Marie w tym wywiadzie jest całkowicie szczera,nie próbuje w żadnym stopniu oszukiwać.
Wydaje mi się,że czuła się odpowiedzialna za to wszystko.
*To na tyle,wiem że notka jest bardzo dłuuga ale mam nadzieję ,że wam się spodobała i pozostaną miłe komentarze.
Następna pojawi się niebawem.
Myślicie,że Michael był aż tak bardzo nieśmiały i ,że nie potrafił się zbliżyć się do kobiety?
Ja tak myślałam..ale pewne zdjęcia rozwiały moje wątpliwości.
Notka świetna :) Bardzo się ciesze że przyczyniłam się do twojej zmiany zdania na temat Lisy Marie :) Czekam na kolejne posty :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo !
UsuńGdyby nie ty :) pewnie dalej obwiniałabym i obrażała niewinną osobę.:(
Myślę że nie zrobiłam aż tak wiele ja ci tylko przedstawiłam mój punkt widzenia na osobę Lisy ale to ty doszłaś do tych wniosków :)
Usuń;)
Usuń"jej wredny wyraz twarzy" - no pokazałaś klasę oceniając człowieka po wyglądzie!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można ocenić człowieka po tym jak wygląda, twarzy sobie nie zmienimy, z taką sie rodzimy a nie każdy jest wylewny i musi się uśmiechać. Ten sam stereotyp niczym w przypadku Victorii Beckham.
Co z tego że miała 4 mężów, Elizabeth Taylor - 8 razy wychodziła za mąż i też powiesz o niej "dziwka"? Nie ważne kto z kim śpi byleby się wyspał!
To szokujące, żeby oceniac człowieka, którego się nie zna, a nienawidzi się ją tylko dlatego, że była z Michaelem. Zwiazek dwojga ludzi to nie tylko jedna strona, wina zawsze jest posrodku, a wiec nie tylko ona popełniła błędy w zwiazku ale i MJ.
Nie ocenia się ksiazki po okładce a ludzi po wyglądzie, bo pozory mylą.
P.S. podaj źródło pochodzenia tłumaczenia.
\
a wiesz czemu Lisa Marie była jak chmura gradowa na MTV? Bo Michael zniknął na 6 tygodni nie mówiąc gdzie jest i pojechał na wycieczkę/podróż z kumplem - Frankiem Cascio. Wrócił dopiero na galę jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Tak wiem,że nie powinnam tak wtedy mówić.
OdpowiedzUsuńZwykle tego nie robię.(tzn nie oceniam człowieka po wyglądzie)
Nie jest mi z tym dobrze,doskonale wiem,że postąpiłam zle i teraz jest mi za to wstyd.
Właśnie to chciałam przekazać w tej notce,że myliłam się co do niej.
I bardzo przepraszam,że ją wyzwałam od najgorszych nie wiem o czym ja wtedy myślałam,ale teraz bardzo tego żałuję.
Kiedy przeczytałam twój komentarz było gdzieś blisko drugiej w nocy,nawet nie wiesz jak mi było głupio,kiedy czytałam to co napisałaś,nie mogłam spać.
Mam wyrzuty sumienia przez to,że oczerniałam niewinną osobę,zachowałam się jak dziecko(chociaż nie twierdzę,że już nim nie jestem ..,mam tylko 16 lat..nie czuję się dorosła i nawet nie próbuję udawać,że jestem dorosła i ,że mogę wszystko..Nie.)
A co do tego występu na MTV nie wiedziałam o tym,że wyjechał nie mówiąc Lisie gdzie jest.
Gdybym to gdzieś wcześniej wyczytała,jestem pewna,że bym tego nie napisała.
Już się tak nie dręcz z tego powodu, bo to nie ma sensu.
UsuńA o tym, że MJ wtedy wyjechał przed MTV wspomina w swojej książce Frank Cascio, ale ja nie pamiętam od kogo się o tym dowiedziałam, pewnie na jakimś ze zlotów fanów. A przy okazji czytałaś tą książkę?
Nie czytałam książki spowodowane jest to małą ilością czasu ..dzieci,sprzątanie,lekcje i takie tam inne sprawy..rzadko nawet oglądam telewizje..
Usuńpo za tym.. mam zamiar w najbliższym czasie ją przeczytać.
Co do dzieci..mialam na mysli rodzenstwo
OdpowiedzUsuńLisa go kochała, ale mam do niej troche żalu o to samo co Ty. Mogła przy nim być. Myslę, że ja jak i Ty były bysmy przy nim nawet w najgorszych chwilach... on ją kochał i tutaj szkoda, że zrozumiała to po smierci
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńMyślę,ze nawet przez jego tzw ,,odchyły'' nie zostawiłabym go samego.
Pomagałabym mu i wspierała go cały czas.
Nie mogła z nim być bo on tego nie chciał. Jeździła za nim a on udawał jakby jej nie było. Była upierdliwa. Zdjęcie gdzie zostali niby przypadkiem zlapani on w masce było ustawione przez Ekipę Jacksona. Nawet matka lisy dosc dosadnie mówi o ich niby związku.
UsuńMichael nigdy nie kochał Lisy. To ona kochała się w nim. Nigdy nic ich głębszego nie łączyło wystarczy przeczytać relacje najbliższych przyjaciół Jacksona. Sam Michael w rozmowie z Cascio powiedział że Lisa ciągle do niego pisze do jego matki z blaganiem że chce z nim być. Wystarczy znać angielski poszperac w internecie i książkach o Michaelu i wszystkiego można się dowiedzieć. A Lisa chce być uznawana za kogoś wyjątkowego a była tylko potrzebna do naprawienia wizerunku Michaela. Podpisali umowę dostała dom za to. Z resztą widać jaka jest zadowolona na imprezach z Michaelem, ciągle nadeta bo nie poświęcał jej uwagi. Następna pazerna chce być uważana za kogoś wyjątkowego niestety jak wieloma innymi osobami i nią Michael się zabawil. Bardzo lubię jego muzykę ale jako człowiek był cyniczny i wykorzystywał innych do swoich celów. Lise wykorzystał do poprawy wizerunku chciał też przejąć wszystkie utwory Elvisa ich małżeństwo skończyło się kiedy Lisa się o tym dowiedziała i zrobiła Michałowi awanturę. A on nie lubił jak ktoś mu prawdę w oczy mówił więc się doigral i wszyscy go oklamywali. Był wyrobiony wiedział już od młodego chłopaka że gdy tylko zrobi smutne oczy i powie że jest samotny i nikt go nie rozumie to załatwi wszystko. Wiem że są osoby które bronią go i widzą w nim nieskazitelna osobę niestety taki nie był.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałem e książce o majkelu że nie kochał Lisy Presley i nic dla niego nie znaczyla
OdpowiedzUsuń