Nie dawno
przeprowadziłam się z rodzicami do Los Angeles.
Nie jestem jedynaczką,mam czwórkę rodzeństwa.
Nie jestem jedynaczką,mam czwórkę rodzeństwa.
Najstarszy z nas to Justin,dogryza mi na każdym kroku.
Są takie momenty,że mam go po dziurki w nosie ale jakoś daję radę.
Następna jest
Katie, ona jest..
Jest po
prostu piękna,mądra,pewna siebie, całkowite przeciwieństwo mojej osoby.Jest
ideałem.
Pewnie
pomyślicie że jestem zakompleksioną nastolatką ale tak nie jest..
Z resztą
nie ważne nie mówmy o mnie..
Najmłodsze
z całego rodzeństwa to Maggie i Lili ,gdyby ich nie było nie wiem co bym
zrobiła.
Są takie
urocze..ohh...kocham je nad życie..
Nie
wyobrażam sobie życia bez żadnej z nich.
Są całym
moim światem.
No więc..
jak mówiłam,nie dawno się tu przeprowadziłam..
Skończyłam
szkołę z średnimi ocenami.
Nie ma
się czym chwalić w każdym bądz razie mogło być lepiej.
Nadeszły
moje ukochane wakacje.
Spałam smacznie
w moim ogromnym łóżku.
Nagle obudziły mnie krzyki mamy.
W sumie u
nas w domu to już norma.
-Katie!nie denerwuj mnie!powiedziałam ci ,że będziesz robiła co
chcesz,dopiero gdy pójdziesz na swoje.Na razie to mieszkasz pod moim dachem więc
ja tu decyduję co jest dla ciebie dobre.
A teraz
wybacz ale nie mam czasu,śpieszę się do pracy i zejdz mi z
oczu.!-powiedziała,-wykrzykując całe zdanie na jednym wydechu.
Po czym zeszła na dół po schodach.-Dobrze!Jeśli
tak bardzo tego chcesz..to w tej chwili pakuję się i wyprowadzam!-powiedziała
Katie,Która
była o mały włos przed wybuchem płaczu.-Mam dość
mieszkania z taką matką bez serca,nie potrafisz, się nawet nami zająć,nie znasz swoich dzieci nie widzisz tego?!
Mam
nadzieję że Rosie obudzi się w końcu,zobaczy jaka jesteś naprawdę i zrobi to samo co ja-dodała.
Po usłyszeniu tych słów pomyślałam sobie..
,,Ale je to doskonale wiem Katie,ja wiem jaka ona jest...''
-Pracuję i
mam zaoszczędzone pieniądze więc poradzę
sobie sama bez ciebie i nie licz na to że będę błagać cię na kolanach o powrót.!-krzyczała.
-Proszę bardzo,jesteś
już dorosła dawno powinnaś się usamodzielnić,a Rosie daj spokój ona..wie co
robi..
I nie
próbuj mydlić jej oczu.
Nie rób przy niej ze mnie potwora.
-Słucham?!Nie no nie wierze ..mamo proszę cię ..
Twoim zachowaniem sama powodujesz że każdy się ciebie
boi,odtrącasz od siebie nawet swoje dzieci.-wydusiła Katie ze łzami w oczach.
Nie mogłam już dłużej słuchać tej kłótni.
Musiałam zainterweniować.
Wstałam,założyłam na siebie satynowy szlafrok
Podeszłam do drzwi ,chwyciłam za klamkę i otworzyłam
je gwałtownie.
Mama stała na dole schodów a Rosie opierała się o ramę
schodów na górze gdzie znajdowały się nasze pokoje.
-Co tu się dzieje?!-powiedziałam.
Czy w tym domu zawsze z rana musi ktoś się kłócić?!
Czy w tym domu zawsze z rana musi ktoś się kłócić?!
Proszę was uspokujcie się, ludzie chcą spać.-dodałam
Katie ocierała dłońmi swoje łzy,spływające jej
wielkości grochu po policzkach.
Natomiast mama stała z rękami na biodrach spoglądając na mnie i na moją siostrę.
Widziałam w jej oczach złość a jednocześnie ..dzikość
..
Naprawdę bałam się jej.
Po kilku minutach stania mama zabrała swoje
rzeczy,założyła żakiet od niebieskiej sukienki która miała na sobie i wyszła
przez szklane drzwi domu do pracy.
Katie nie wytrzymała napięcia,oparła się o ścianę i zjechała po niej upadając na ziemię.
Zaczęła płakać jeszcze bardziej,a ja nie wiedziałam jak jej pomóc.
-Ej ..Katie nie płacz proszę.-powiedziałam podchodząc
do niej.
Po czym przykucnęłam i mocno przytuliłam siostrę do
swojej piersi.
-Dlaczego ona to robi,dlaczego tak się
zachowuje..-wyszeptała płaczem Katie.
-Nie wiem,naprawdę nie mam pojęcia.-odpowiedziałam.
Siedziałam i uspakajałam ją już przez dobre 10 min..
Ciągle powtarzała..że nie chce tu mieszkać i że musi
jak najszybciej stąd zniknąć.
W pewnym momencie usłyszałam płacz Maggie i Lili.
Wstałam z podłogi i poszłam zobaczyć co się stało.
Podeszłam do drzwi dziewczynek ,weszłam do pokoju a
Moje małe kochane kruszynki kiedy tylko weszłam
uśmiechnęły się do mnie i momentalnie przestały płakać.
Moje siostrzyczki stały na nóżkach w łóżeczku i na mój widok prawie obgryzły drewnianą poręcz łóżeczek.
To może brzmi śmiesznie ale tak było.
Dlaczego tak się cieszyły? bo to ja od rana do wieczora
zajmuję się nimi ponieważ rodzice pracują,Katie również a Justin wychodzi 0 5
nad ranem aby ćwiczyć na torze wyścigowym ze znajomymi.
Wyciągnęłam je i wzięłam obie na ręce,nie sprawiało mi
to problemu ze względu na to że były one drobniutkie,nosiłam je na rękach z
lekkością.
Położyły swoje malutkie główki na moich ramionach i ponownie ,powoli zasypiały. Chciałam prosić o pomoc Katie aby pomogła mi położyć
Magie i Lili do ich łóżeczek.
Sama nie mogłam tego zrobić,bo jeszcze stała by się
im krzywda i wtedy chyba umarłabym z
przerażenia.
Wróciłam się na korytarz z małymi na rękach gdzie
jeszcze 30 min temu uspakajałam tam moją starszą siostrę.
Ale po niej nie było ani śladu,na stoliku leżała tylko
karteczka
Z napisem:
,,Wyszłam do pracy i jeszcze coś załatwić po
drodze.Czekaj na mnie,postaraj się nie zasnąć,wrócę trochę pozno ale tylko
wtedy będziemy mogły na spokojnie porozmawiać.Kocham Cię,Katie.’’
Czułam że dzisiejsza rozmowa z nią nie będzie przyjemna,obawiałam
się najgorszego.
Po ciężkim poranku przeszłam do swoich
,,codziennych’’obowiązków domowych,miałam okazje ogarnąć porządnie
dom..włączyłam swoje ulubione piosenki Michaela Jacksona którego tak
uwielbiam i zaczęłam sprzątać..
Za nim się odwróciłam wszystko było gotowe.
Spojrzałam na zegarek.
-O nie! Zaraz wraca tata a obiad jeszcze nie gotowy.-powiedziałam do siebie.
Odłożyłam mopa na miejsce i przeszłam do kuchni.
Postanowiłam że zrobię Tacie niespodziankę i zrobię
jego ulubione danie.
A mianowicie ,,Kotlet schabowy z frytkami’’
Tak..tak ..wiem ..wiem..brzmi to bardzo klasycznie ale
nic innego na szybko nie mogłam wyczarować.
W pewnej chwili usłyszałam że ktoś wchodzi do domu ..
-Cześć tato!-krzyknęłam lekko.
Odpowiedzi nie usłyszałam,wysłuchiwałam tylko kroki
które wędrowały w stronę kuchni.
Kiedy poczułam że ktoś za mną stoi odwróciłam się
szybko ..i kto to był?
Taak mój braciszek Justin..
-Od kiedy to ja jestem twoim tatą?-odpowiedział z
uśmiechem
-O jejku pomyliłam się,każdemu się to może zdarzyć
mądralo..-odparłam wytykając mu język
-Pff..przecież nic takiego nie powiedziałem..moja mała
kuchareczko ..-powiedział złośliwie.
-Zaraz dostaniesz w łeb z patelni..chcesz?-stanęłam z
jedną ręką opartą na blacie a w drugiej trzymałam patelnie.
-Nie,nie ja już pójdę –zaśmiał się.
Po powrocie taty usiedliśmy przy stole.
Z moich spostrzegań mogę stwierdzić że tatowi i
Justinowi obiad smakował.
Jednak martwiła mnie jeszcze jedna rzecz powrót mamy i
rozmowa z Katie..
Dręczyło mnie to cały dzień.
Tata spostrzegł ,że jestem zamyślona i przebieram
tylko widelcem po talerzu..nie zjadając ,ani odrobiny frytek.
-Powiesz co ci jest Rosie?
Spojrzałam z zakłopotaniem na tatę.
-Co mi jest...mnie ..nic mi nie jest wszystko
okay.-uśmiechnęłam się lekko.
Wiesz co tato ,ja może pójdę pozmywać i ogarnąć
kuchnie a ty odpocznij.
-No dobrze,ale obiecaj mi ze jeśli będziesz miała
jakikolwiek problem to poinformujesz
mnie o tym?
Z lekkim zawahaniem odpowiedziałam.
-Tak ..tak tato na pewno tak zrobię.-powiedziała całując
tatę w policzek.
I wróciłam do sprzątania i wynoszenia brudnych
talerzy.
Kilka godzin pózniej..
Siedziałam z Maggie i Lili w moim pokoju,one bawiły
się klockami a ja doklejałam na swoją ścianę kolejne plakaty ze swoim idolem.
-Mike ,nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym się z
tobą spotkać,porozmawiać.
Jestem pewna że wysłuchałbyś mnie i zrozumiał bardziej
niż mama której teraz tak bardzo potrzebuję.-powiedziałam kładąc rękę na jedno
z jego zdjęć.
Potrzebuję z kimś porozmawiać...chcę czuć że ktoś mnie
kocha..
że ktoś się mną interesuje i że nie jestem sama..
że ktoś się mną interesuje i że nie jestem sama..
Wiem..że mam kochającego ojca ale to nie to samo co
miłość matki..
Tęsknie za tym ..
Mamo gdzie jesteś...- wyszeptałam ze łzami w oczach.
Wieczorem..
Wykąpałam dziewczynki ,przygotowałam im kolację po
czym ułożyłam je do snu.
Siedząc w swoim pokoju na łóżku słyszałam otwierające
się drzwi na dole w przedpokoju.
Spojrzałam na zegarek była godzina 20:45 to pewnie
mama pomyślałam.
Wstałam i zeszłam szybko na dół aby z nią
porozmawiać.,
-Cześć mamo,posłuchaj..
Mama zdejmowała buty ,rozmawiając z kimś przez
telefon..
-Mamo,słyszysz?
Przeszła obok nie zauważając mnie..i tego że tak się staram ..tak bardzo pragnę aby w końcu powiedziała że mnie kocha i jest ze mnie
dumna..
Spuściłam głowę i weszłam na górę po schodach prosto do swojego
pokoju..kładąc się na łóżko..rozpłakałam się.
Przez to wszystko nie wiedziałam kiedy zasnęłam..
Obudziły mnie otwierające się drzwi mojego pokoju..a w
nich stała Katie..
-Boże ..ja spałam?..która godzina?..-powiedziałam ocierając oczy.
Wskazówka zegara wybiła północ.
-Posłuchaj-powiedziała Katie,siadając obok mnie na
łóżko..
-Tak dłużej nie może być..mama nas nie
docenia..szczególnie ciebie ..wiem ile dla niej robisz..
-Ja wiem ale..-wtrąciłam.
-Nie Rosie..nie tłumacz jej..nie dawaj się wykorzystywać-dodała stanowczo
chwytając mnie za rękę.
To jest chore..wiec teraz słuchaj uważnie...-powiedziała
upewniając się że nikt nie podsłuchuje .
Ucieknijmy stąd i zamieszkajmy razem..
*Za jakiekolwiek błędy bardzo przepraszam!!
*Z racji tego że to moje pierwsze opowiadanie to myślę że nie jest tak zle i że chociaż trochę wam się podoba :) i mam nadzieję że piosenka pasuje.
*będę wdzięczna za komentarze !! :)
Zacznę od pozytywów, fabuła jest ciekawa i lekko by się to czytało, gdyby nie...
OdpowiedzUsuń-Duże odstępy między wersetami, to naprawdę irytuje.
-Jak dla mnie za duże litery, ale to zależy.
-Staraj się nie używać skrótów typu h(godzina)
-Tak samo w tym zdaniu" Nie jestem jedynaczką,mam 4 rodzeństwa." To brzmi tak "Nie jestem jedynaczką,mam cztery rodzeństwa." A nie powinno dlatego ważne jest pisanie "czwórkę rodzeństwa" a nie "4."
-Jest jeszcze kilka takich błędów, ale ogółem ciekawe i pozytywne. Tak na 4-
Odstępy jakoś same mi się zrobiły nwm dlaczego..
UsuńI okay dzieki.
Mam nadzieje że będzie lepiej.
Bardzo ciekawe opowiadanie i czekam na kolejne części :*
OdpowiedzUsuń